Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Annihilator
Mistrz Gry
Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 22:09, 10 Lis 2007 Temat postu: Gil Galad |
|
Morister - młody elf wysoki- Wojownik. Lat 90, 193 cm wzrostu, waga 89 kg, normalnie zbudowany. Nie lubi krasnoludów, orków i wszelkiego rodzaju przejawów zła. Zamieszkuje w Candii wraz ze swoją liczną jak na elfów rodziną (Matka, ojciec, trzej bracia i siostra). Jest najmłodszy z rodziny, ale już doswiadczony w walkach (niedaleko od rodzinnej wioski mają swoje siedliska gromadu Orków). Najsprawniej włada mieczami, ale nie pogardzi też łukiem, a w walce konnej częśto używa lancy. Jest wielkim patriotą i garściami czerpie z historii elfiego rodu. Ma dwa marzenia: przywrócić należną chwałę Elfom Wysokim, a osobiście osiągnąc taką doskonałość w walce, aby stać się Tancerzem Wojny...
Walka w elfickiej armii Służb Specjalnych to chyba marzenie każdego młodego elfiego chłopca, bawiącego się na podwórku z innym elfem w walkę na miecze. Rzeczywistość jednak bywa okrutna, jak można się w tym przypadku przekonać. Pensja jest niewielka, misje okrutnie trudne, żyć się czasem odechciewa. Ty jednak lubiłeś swoje zajęcie. Niestety, kariera wojownika musiała się zakończyć. Podczas stłumiania powstania pod Sejmikiem, zostałeś ciężko ranny obuchem w krzyż, co wymagało długotrwałej terapii i rehabilitacji, albo skończenia z wojaczką. Wybrałeś opcję numer dwa. Postanowiłeś udać się na przechadzkę do lasu, żeby to jeszcze raz wszystko przemyśleć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gil galad
Dołączył: 12 Lis 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:15, 12 Lis 2007 Temat postu: |
|
Morister smętnie przechadzał się po lesie. Diagnoza lekarzy była dla niego jak wyrok - oznaczała koniec marzeń o karierze w wojsku. Koniec marzeń o tym aby zostać Tancerzem Wojny... W krzyżu łupało go nie miłosiernie, chociaż trafiały się takie dni, w których bólu prawie nie odczuwał. Rodzice i rodzeństwo starali się pocieszać go jak tylko mogli, ale na niewiele się to zdawało. Ukojenie znajdywał dopiero po 2-3butelkach Cydru, którym codziennie gasił smutki w miejscowej karczmie. Teraz też maszerował z nieodłącznym butelkowym towarzyszem w garści. Nurtowała go jedna sprawa. Do jego uszu doszła informacja o rewelacyjnym uzdrowicielu, który jak wieść niosła działa cuda.
- Wladimir Kaszpirowski - cudotwórca - Morister odczytał pergaminową ulotkę. łyk Cydru upewnił go w postanowieniu:
- Trza się pakować i ruszać na poszukiwania tego Wladimirca. W nim moja nadzieja.
To wypowiedziawszy udał się do domu z lepszą niż zwykle pogodą ducha. Wizja szansy na odzyskanie pełnej sprawności oraz przygody, jaką mógł przeżyć napełniła go dobrym humorem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annihilator
Mistrz Gry
Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 22:33, 24 Lis 2007 Temat postu: |
|
Zabrałeś tylko najpotrzebniejsze rzeczy i udałeś się do uzdrowiciela. Mieszkał on niedaleko, ale musiałeś przejść drogą, przy której często natrafia się na bandziorów. A w obecnym stanie nie mogłeś ich pokonać, w każdej chwili mógł złapać cię ból. Droga była, dla ciebie, dość wyzerpująca, robiłeś częste postoje, ale nie chciałeś pić, żeby uzdrowiciel na pewno cię przyjął. W końcu, po wielu bólach i mękach, dotarłeś do bram miasta. Szybko znalazłeś uzdrowiciela, ponieważ nad jego gabinetem wisiał wielki bilbord z jego podobizną. Wszedłeś, a tam zastałeś...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gil galad
Dołączył: 12 Lis 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:37, 04 Gru 2007 Temat postu: |
|
Drzwi otworzyła jakaś starowinka - na oko podchodziła pod 90 wiosen.
- Słucham - wygdakała mierząc Moristera wzrokiem, który niejedno już widział i nic go nie zdziwi.
- Witaj kobieto - jako przedstawiciel najwyższej rasy nigdy nie zapominał o dobrych manierach - poszukuję światowej sławy uzdrowiciela Kaszpirowskiego. Sprawa niezwykłej wagi - mówiąc to znacząco podrzucił sakiewkę w ręce.
- Aaa - staruszka ożywiła się - już 4 tygodnie będzie jak wyruszył w świat - niemniej spodziewamy się go lada dzień z powrotem...
- zapisać na wizytę?
- Byłbym bardzo rad, Pani.
- Dobrze, przyjdzie za trzy dni. Wlad powinien być.
To powiedziawszy trzasnęła drzwiami i tyle ją elf widział.
- naikoon ruotsalainen lätkäpeluri sinua umpihangessa! - zasyczał po elficku. Co w tej dziurze można robić przez 3 dni! Nawet awantury nie mogę sprowokować, bo w każdej chwili korzonki mogą połamać. Zasmuciło go to. Morister przeczył bowiem obiegowej opinii o łagodnym usposobieniu elfów. Nie, nie był złym elfem, ale naturę miał dosyć zawadiacką a wszelkie spory wszczynał głównie z chęci sprawdzenia się z danym przeciwnikiem. teraz i to jednak odpadło.
W takich oto niewesołych myślach skierował swe kroki w kierunku zajazdu, który zauważył przy wejściu do miasta. Musiał posilić się i znaleźć jakiś kąt do snu. Na powitanie uderzył go w nozdrza smród piwa, kwaśnego wina, palonego tytoniu, fekaliów, wymiocin i Bóg wie jeszcze czego.Przysiadł przy barze i jedyne co zdołał z siebie wydusić w takiej sytuacji to:
- Cydr poproszę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|