Autor |
Wiadomość |
barteq |
Wysłany: Sob 23:59, 01 Gru 2007 Temat postu: |
|
"Job twoju mać!" - Ork wydawał się być zadowolony. W brzuchu skręcało mu kiszki z głodu ale przed soba miał masę chodzącego jedzenia.
"Pieczony eklerek, grillowany eklerek, gotowany eklerek, smażony eklerek mniaaaaammmm"- Konon zastanawiał się w jaki sposób będzie przyrządzał małe stworki, które nie zdawały sobie najwyraźniej sprawy z jego obecności.
"Potrzebuje się posilić ale nie moge tam tak wpaść i zrobić zamieszania. Za dużo tych mrówek jest. Obsiadłyby mnie i nie miałbym szans się poruszyć. Potrzeba mi planu. Zgrywać Orka przyjaciela to chyba nie jest zbyt dobre rozwiązanie..."- Barbarzyńcy gotowała się głowa od pomysłów. Zazwyczaj tak dużo nie myślał, kierował się instyktem. Gdy był głodny, zabijał to co znajdowało się najbliżej. Zwłaszcza gustował w elfim mięsie, nie gardził też niziołkami. Co prawda nie miał jeszcze okazji próbwać eklerka ale nazwa gatunku wskazywała, że jest to cos słodkiego.
"Chyba będę musiał zrobić to co umiem najlepiej." - W oczach Konona rozbłysły dzikie "kurwiki". Skradał się, co w sumie jak na Orka wydawało się być całkiem dziwaczne. Gdyby ktoś z członków jego plemienia zobaczył, że Barbarzyńca chowa się niczym podły niziołek , pewnie nigdy więcej by się do niego nie odezwał. Jednak w jego działaniach była ukryta strategia ( Tak, tak strategia wychodzi na to iż Konon miał troszkę pofałdowana mózgownicę). Chciał spowodowac popłoch wśród małych stworków wypadając z pianą na pysku zza kamieni. Wreszcie osiągnąl cel, duży kamień był idealną zasłoną. Ork nabrał powietrza do płuc. Wyskoczył zza kamienia i krzyknął:
"JOB TWOJU MAĆ!!!!!!!!!!!!!" |
|
|
Annihilator |
Wysłany: Pią 22:17, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
Poranek przyniósł słotę. Słotę tak ogromną, że o mały włos nie wywierciła ci dziury w czaszce. Wkurzony wlazłeś z powrotem do lasu, gdzie drzewa tworzył najepszy parasol. Wchodziłeś wciąż w głąb puszczy, niemiłosiernie głodny i niesamowicie zły. Nagle, posłyszłałeś ciche dzwięki. Stawały się jednak coraz głośniejsze. Podniecony, przyspieszyłeś kroku. Dotarłeś do... litej skały. Ale coś w tej skale było nie tak. Po pierwsze, nie wyglądała naturalnie. Po drugie, była dziurawa... Dziura! Czym prędzej wlazłeś to dośc małej szczeliny. Była preznaczona do niżyszh istot, więc musialeś się czołgać. Dotarłeś do wielkiego napisu: EKLERNIA. Zobaczyłeś morwisko małych istot, z różowymi policzkami i lukrowanymi noskami. Zachichotałeś w duchu. |
|
|
barteq |
Wysłany: Sob 22:58, 10 Lis 2007 Temat postu: |
|
„ Job twoju mać! Ide, ide i końca tej puszczy nie widać. – Ork był poirytowany, bo dawno niczego nie jadł, w pobliżu nie było miejsca , gdzie mógłby się posilić.
„Zachciało mi się przygód! Trzeba było zostać w domu. Rabować ludzkie wioski, zabijać krzaty. Dawno żadnemu elfowi stracha nie napędziłem. Teraz włóczę się po jakimś lesie, gdzie nie ma nawet zwierzyny do upolowania.” – Barbarzyńca był co raz bardziej zmęczony wędrówką. Powoli opadał z sił a droga przez las zdawała się podążać do nikąd.
„ Zgromadzenie wojowników w osadzie liczy na powodzenie mojej misji. Szkoda tylko, że nie raczyli mi nic więcej powiedzieć. Najlepiej wysłać Konona do czarnej roboty a oni będą sobie krzaty winem zapijać! Job twoju mać! A ja tylko 12 żłotych talarów mam obiecane. Na pohybel z dziadami! – Konon przystanął obok drzewa i zaczął rozglądać się za wygodnym miejscem , gdzie mógłby spędzić nadchodzącą noc.
„Tamta polanka wydaje się być w sam raz. Osłonięta krzakami, trzeba tylko nazbierać drewna i chrustu. Gdybym tylko miał cos do jedzenia. Na szczęście została mi cała karafka wody.” – Barbarzyńca zaczął szykować sobie legowisko. Szybko znalazł potrzebne drewno. Rozłożył posłanie obok ogniska.
„Jestem ciekaw jak ta cała przygoda się skończy. Czuje w kościach, że krew będzie lała się strumieniami. Zanim będę zabijał, jakieś krasnoludy, muszę wydostać się z tego cholernego lasu.” – Orkowi powolutku zamykały się oczy. Gdzieś tam w oddali było słychać wyjącego wilka. Co przyniesie poranek? |
|
|
Annihilator |
Wysłany: Sob 22:06, 10 Lis 2007 Temat postu: BarteQ |
|
Konon Barbarzyńca - Wojownik, ze wschodniej części wyspy Beshea. Potomek Konona Wielkiego, który odeszed (a ten zostawił mu misje niszczenia wszystkiego co należy do ludzi i elfów tak jak od wieków czyniła jego rodzina.) Czy Konon wypełni misje, czy nie będzie niczego? Przekonamy się w najlbiższym czasie...
Ork Drwal
175 cm wzrostu, dobrze zbudowany, 80 kg wagi
Obudziłeś się w domu. Matka właśnie przygotowywała obiad. Nadal była w żałobie po odeszedłym Kononie. Ale ty wiedziałeś, jaki masz cel. Znałeś swoją misję, którą zlecił ci już na łożu śmierci.
- Matko. Zjem ten ostatni obiad i wyruszę w świat.
- Ciebie też mam stracić? Och, Kononusiu! – Zaczęła płakać
- Nie płacz, matko – Odparłeś zakłopotany – kiedyś wrócę…
- Idź. Idź, jeśli tak podpowiada ci serce!
Więc wyruszyłeś. Pożegnałeś się z przyjaciółmi, rozlicznymi wujami i ciotkami, po czym ruszyłeś w lasy i dżungle, naprzeciw przygodzie. |
|
|